paź 26 2005

Wszechświat- jak powstał??


Komentarze: 18

 Jak powstał wszechświat?? Pytanie nie na miejscu?? W końcu to blog.. pisać można tu też swoje przemyślenia.. a skoro siedzę w domu, to nie mogę opisać życia codziennego.. bo przecież teraz nic nie robię i tylko się nudzę przy telewizorze lub przy kompie.. no, więc może mała polemika... :]

 Dla ateistów jest chyba tak: Wielki Wybuch i powolne tworzenie się galaktyk.. pytanie tylko: jak doszło do tego Wielkiego Wybuchu??!! Fizyka nie umie na to odpowiedzieć.. po prostu, mówią, że to kwestia przypadku.. czy dla racjonalnie myślącego człowieka  to wystarczy?? No, a teraz nowość: naukowcy stwierdzili, że nie było czegoś takiego jak Wielki Wybuch: po prostu, naukowcy nie mają pojęcia jak powstał wszechświat.. jest wiele teorii, każda niezwykle pokręcona.. w Newsweeku niedawno o tym pisali..

 Dla mnie, to Bóg tym wszystkim poruszył.. bo to niemożliwe, żeby to samo się tak nagle stało... a co wy o tym myślicie??

 Pozdrawiam,

 ciekawski ptok...

madry_ptok : :
bolek
09 lutego 2009, 02:29
Wiesz, mógłbym Ci po prostu zacytować motto tego forum, ale sam możesz je przeczytać. To te zielone literki na logo z ciężarówką. :-D

Tu nie ma żadnego dylematu. Jak powstał świat uczy nas nauka, dlaczego to się stało uczy nas Bóg. Bóg stworzył świat poznawalny, logiczny, rządzący się prawami,które można zbadać i opisać. I od badania tych praw jest nauka. Wielki wybuch jest czymś więcej, niż hipotezą, to w zasadzie fakt. Czy to podważa naszą wiarę? w żadnej mierze! Wielu wybitnych naukowców badając to zjawisko zostało ludźmi wierzącymi. Dlaczego? Bo coś takiego jak Big Bang nie mogło stać się przypadkowo. Jest to po prostu niemożliwe.

Na tym forum jest już kilka wątków dotyczących tego zagadnienia. Pisaliśmy o Michale Hellerze, wybitnym kosmologu i katolickim księdzu, są argumenty na istnienie Boga poruszające sprawy powiązań wiary i nauki, są posty o Księdze Rodzaju, o Galileuszu i o Giordano Bruno. Pobuszuj trochę, poczyta
27 października 2005, 13:27
no widzisz.ja próbuje opisać mój sposób widzenia rzeczy na prapoczątek,a Ty mi,że miałem szanse na nawrócenie się.widze tu asymetrie.przechodzisz z drogi merytorycznej na osobistą.przecież Ja w ani jednym zdaniu nie napisałem,żebyś zarzucił wiare.nie mam takiej misji i nie interesuje mnie to.przedstawiam tylko swój pogląd.nie ma tam ani troche agresji, tylko konsekwentna logika.jak znasz już odpowiedz,to po co w ogóle się nad takimi rzeczami zastanawiasz?nie miałem żadnego przełomu,niezrozumiałeś tej notki o papieżu.tam było wachanie pomiędzy postawą deistyczną,a ateistyczną,a dalej wyrażony ogromny szacunek do Papieża,jako człowieka.nie jako namiestnika Boga czy kogokolwiek tam,ale jako CZŁOWIEKA.wizyta w kościele wypłyneła właśnie z tego szacunku.
Pozdrawiam.ufam,że będziesz dobrym księdzem.
Janek( wqrw )
27 października 2005, 12:42
Jakie by nie było to jednak takie prawdopodobieństwo istnieje:P
.
27 października 2005, 12:39
Dawniej ludzie wszystko uznawali za boską ingerencję, znaki, klątwy i tego typu rzeczy, dziś jesteśmy w stanie zobaczyć, że to wszystko były np. zwykłe oddziaływania, które wynikają z prostych praw fizycznych... W dużym skrócie dążę do tego, że jeśli człowiek czegoś nie rozumie i nie potrafi sobie wytłumaczyć, szuka w tym sił wyższych, boga itp... Możliwe, że już niedługo wszystko zostanie wyjaśnione... Wiem, że Piotrka wiary nic nie zachwieje, może powinniśmy mu zazdrościć może współczuć, teraz jeszcze tego nie wiemy, teraz musimy liczyć się z tym, że każdy z nas może tkwić w większym błędzie niż się spodziewa...
I swoją drogą sugerowałbym zakładanie forum do takich dyskusji, blog, wszystko fajnie, ale brak chronologi utrudnia czytanie, a tym bardziej włączanie się do dyskusji...
Pozdrawiam.
madry_ptok=>DonMario
27 października 2005, 08:17
Wiesz Don Mario.. mimo tego, że piszesz z dozą agresywności o Bogu.. to jednak nie zawsze tak było.. gdy Papież umierał, pisałeś inaczej.. miałeś szansę na wielki zwrot w swoim życiu.. mam pytanie: czy on nastąpił?? Czy może znów wolałeś iść pod prąd, \"iść swoją drogą\"??
Pozdrawiam i wierzę, żę Ci się uda :]
27 października 2005, 07:59
no dobrze.. to co wiemy?? Pytam: co wiemy o początku wszechświata?? A to z tmyi piorunami.. chyba głupi przykład, nie??
26 października 2005, 21:53
no właśnie.a jakie jest prawdopodobieństwo,że w ten pogodny, bezchmurny wieczór, siedząc w otoczonym siatką piorunochronów podziemnym bunkrze pierdolnie mnie zaraz pioruń w głowe?oczywiście żadne.ale czy to oznacza,że jeśli mnie ten piorun nie pierdolnie,to jest to zasługą Najwyższego?oczywiście,że nie oznacza.
Intencja Najwyższego jest mniej prawdopodobna,niż rzeczywista możliwość pierdolnięcia mnie tym piorunem.tak nakazuje mi wnioskować logika, bo ona jest jedynym narzedziem poznawczym nam danym.jeśli wyłamie się spod jażma logiki,wtedy moge powiedzieć wszystko,jak np.to,że jakiś tam Bóg jest siedmiodniowym sprawcą czy to,że Budda pierdnął i stał się świat.jeśli już trzymać się racjonalizmu to trzymać się go konsekwentnie i do końca.jesteśmy ułomni,mało wiemy,ale to co wiemy , to jedyne co wiemy i to prawdopodobieństwo musi nam wystarczyć.
a wiara? wiara jest produktem kultury,ona nie jest po to,żeby nam cokolwiek wyjaśnić,ale po to,żeby uła
26 października 2005, 21:01
Ja bym się skłaniała ku nauce, jednakże nikt nie jest w stanie niczego udowonić. Matematyka i astrofizyka bardziej do mnie przemawiają, wybacz. Poza tym teorie na Wielkim Wybuchu się nie kończą.
26 października 2005, 21:00
Coś jeszcze, na co ateistom (i nie tylko) z pewnością nie będzie łatwo odpowiedzieć: znany brytyjski astronom Fred Hoyle porównał prawdopodobieństwo przypadkowego powstania pierwszej komórki do powstanie Boeinga 747 na skutek tornada wirującego na złomowisku... co wy na to?? Bo dla mnie to kolejny dowód...
26 października 2005, 20:57
Coś jeszcze, na co ateistom (i nie tylko) z pewnością nie będzie łatwo odpowiedzieć: znany brytyjski astronom Fred Hoyle porównał prawdopodobieństwo przypadkowego powstania pierwszej komórki do powstanie Boeinga 747 na skutek tornada wirującego na złomowisku... co wy na to?? Bo dla mnie to kolejny dowód...
26 października 2005, 17:48
wyjaśnień różnych jest milion dwieście.matematyka jedna.narazie teoria względności jest niepodważalna.za wątłe umysły jestesmy,żeby to roztrząsać,z pokorą chyle głowe ku nauce i czekam co będzie.dobrze,że się tym interesujesz.
madry_ptok=>Don Mario
26 października 2005, 17:14
no, ale obecnie okazalo sie, ze nie bylo Wielkiego Wybuchu.. i maja na to wyjasnienia..
26 października 2005, 16:49
w pracę naszego mózgu wkomponowana jest logika i racjonalizm.tak działa nasz mózg i on nakazuje nam przyjmować fakty naukowe,za jedyne.nie możemy ignorować dzisiejszego stanu wiedzy, osiągnieć astrofizyki, biologii ewolucyjnej,czy biochemii.Einstein udowodnił wielki wybuch matematycznie.pytanie o to z jakiej materii wielki wybór się wział,jest poznawczo bezsensowne,bo tego nikt nie wie.tak samo jakbym zapytał,skąd się wziął Bóg.
wiara w Boga,jak każda inna wiara z punktu widzenia nauki jest bezsensem.tam,gdzie się nie wie,tworzy się hipotezy, wiara jest taką hipotezą, opartą na żadnych przesłankach,czyli nieracjonalną.Deizm jest postawą zachowawczą i możliwą.mogę być deistą,chociaż bliżej mi do ateizmu.większego znaczenia to nie ma.
kwestia powstania świata,też mnie wkurwia,jak każda inna nierozwiązywalna kwestia.
aha,Armstrong był w przestrzeni kosmicznej i na księżycu, powiedział,że Boga tam nie widział,ale ogólnie mu sie podobało.
padaPada
26 października 2005, 14:33
ja tam uważam, ze wszechswiat jest wieczny. był i bedzie zawsze. nigdy sie nie zaczal i nigdy sie nie skonczy
26 października 2005, 14:27
A może po prostu jesteśmy wirtualni...

Dodaj komentarz